Nie mam pojęcia co się stało z czcionką! Wybaczcie :c
________________________
Harremu Potterowi serce pękło na pół. Severusowi Snape'owi na
usta wtargnął najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widział świat. Oczy Hermiony Snape zaszły najszczerszymi łzami szczęścia, jakie kiedykolwiek spadły na ziemię.
Harry poczuł coś bardzo dziwnego w okolicach żołądka. Pewnego rodzaju ucisk, który nasilał się z każdym kolejnym oddechem. Panna Lovegood zapytała troskliwie, czy coś się dzieje.
- Nie Luna, ja... ja chyba tylko muszę na chwilę wyjść.
I nie czekając na odpowiedź wstał z krzesła i skierował się do kuchni. Nie wziął pod uwagę, że wszyscy na niego patrzyli, że w tym samym momencie Hermiona z Severusem szli w kierunku ogrodu, że każdy bił brawo. On wyszedł, oszołomiony tym, co się właśnie stało. Całkowicie zapominając o roli dobrego przyjaciela.
Chciał zaszyć się gdzieś daleko i już rozważał aportację, kiedy do kuchni Nory wszedł Ron.
- Stary, Hermiona będzie zaraz tańczyć ze Snapem pierwszy taniec. Musisz być.
- Ron, ja nie dam rady.
- Harry, wiem, że dasz.Wytrzymasz to.
Kiwnął do niego porozumiewawczo. Wyszli z kuchni i poszli tam, gdzie być powinni.
Hermiona była przepiękna. Gładkie loki podkreślały jej pełne i zarumienione policzki, malinowe usta wykrzywiały się w uśmiechu. Duże, cynamonowe oczy błyszczały w słońcu. Szyję miała przystrojoną delikatnym naszyjnikiem z jedną, średniej wielkości perłą połyskującą na zielono. Była magiczna, to prezent od Fleur. Harry nie do końca wiedział, jak działała ale była piękna. Idealnie pasowała do Gryfonki. Suknia z resztą też dobrana była perfekcyjnie. Delikatna koronka, niezbyt długi tren, lekka i dopasowana. Podkreślała zalety młodej czarownicy, ale nie była wyzywająca, ani seksowna. Była kobieca i dojrzała, jednocześnie pozostając lekką i nieprzytłaczającą. Muzyka zaczęła grać. Cicha melodia stała się wyraźniejsza, kiedy młoda para weszła na parkiet. Zaczęli tańczyć, powoli i z gracją. Patrzyli sobie w oczy i uśmiechali się do siebie. O ile Snape w ogóle potrafił się uśmiechać.
*
Severus Snape pomyślał, że skoro jako jedyny wie, że Potter ma zamiar zniknąć po weselu, to powinien dać mu coś od siebie. Skończył tańczyć z żoną i zaprowadził ją do przyjaciela.
- Potter, oddaję ją pod twoją opiekę. Daj mojej żonie kilka chwil na parkiecie. Mnie wzywa nałóg. - Pocałował dłoń Hermiony i zostawił ich we dwoje.
- Harry, miło Cię widzieć. Cieszę się bardzo, że przyszedłeś. Jak ci się podoba? Jak się bawisz?
- Jest cudownie Hermiono. - przełknął gulę rosnącą mu w gardle. - Zatańczysz ze mną?
Uśmiechnęła się szeroko i pokiwała twierdząco głową.
Tulił ją do siebie, napawał się jej bzowym zapachem, chciał zapamiętać ciepło jej skóry bijące z nagiej szyi. Nie umiał jej powiedzieć, co zamierza. Nie chciał jej krzywdzić. Chciał, żeby zapamiętała ten dzień najlepiej jak tylko może.
W gruncie rzeczy Harry Potter był bardzo egoistycznym człowiekiem. Nie myślał o niej, a o sobie. To chyba jednak zrozumiałe, prawda? Człowiek, którego przez pół swojego życia nazywał złym, teraz ożenił się z jego największą miłością i najlepszą przyjaciółką. Dziś, Harry Potter może być całkowicie egoistyczny i nikt nie ma prawa go oceniać.
- Hermiono? - szepnął bardziej do siebie niż do niej, jednakże Gryfonka usłyszała.
- Tak?
- Będę tęsknił.
Łza spłynęła mu po policzku, kiedy ścisnęła jego dłoń mocniej.
- Ja też, Harry. Wiem, co chcesz zrobić. I nie, to nie sprawka Severusa. Nie umiesz utrzymać myśli na miejscu.
Ona...ona wiedziała. Zdawała sobie sprawę z tego, że on ucieknie. Odejdzie. Zostawi ją. Jako przyjaciółkę, rzecz jasna.
- Jak... jak długo wiesz?
- Od kilku tygodni. Pamiętasz sytuację, w której pomagałeś mi wybierać suknię? Zapytałam, jak leży. Z błogim uśmiechem wpatrywałeś się we mnie, ale dopiero kiedy zapytałam trzeci raz - odpowiedziałeś. Severus nauczył mnie Legilimencji i Oklumencji całkiem dobrze, nawet bardzo dobrze. Wiem, że jestem dla ciebie kimś więcej. Wiem, że chcesz uciec. Wiem, że wyszedłeś zaraz po przysiędze, bo pękło ci serce. Wiem, Harry. Przepraszam, że to ukrywałam. Zmuszałam cię do grania przyjaciela, wiedząc jak się męczysz. Wybacz mi, proszę.
- Hermiono, przepraszam. Muszę iść. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, pani Snape.
Puścił ją, a w głowie miał milion myśli - wiedziała, wykorzystała go, zbłaźnił się. Odszedł i nie patrzył przed siebie. Nie chciał jej widzieć, nie chciał słyszeć od niej pożegnania, nie był na to gotowy. Jednak nigdy by nie był. Kiedy tylko przekroczył bariery ochronne, aportował się z trzaskiem. Wylądował w swoim domu, w Dolinie Godryka.
*
- Przyznała się! Co za kobieta... - Snape westchnął do siebie, zaciągając się mugolskim papierosem.
Widział, jak Potter ucieka. Widział jego łzy, jego bladość, jego zaciśnięte pięści. Chciał go dogonić, ale stwierdził, że to bez sensu. On już przecież nie wróci. Nie da znaku życia. Wbrew pozorom, Severus Snape świetnie rozumiał Potter'a. Dokładnie to samo czuł, kiedy dowiedział się o ślubie Lily i Jamesa. Z jedną różnicą - on nie musiał znosić tego wszystkiego, co ten biedny chłopak. Mistrz Eliksirów nie lubił Gryfona, ba, nie znosił go. Szanował jednak jego podejście do Hermiony i wytrwałość. Spojrzał na swoją kobietę - stała ze smutnym uśmiechem i wpatrywała się w niego. Uśmiechnęła się zachęcająco i wyciągnęła przed siebie ręce w geście zaproszenia.
- Pal licho, Pottera. To nasz dzień- warknął sam do siebie i poszedł, gasząc po drodze papierosa zdecydowanym ruchem.
*
- Nie wróci, prawda? - szepnęła w jego szyję, wtulając się z całych sił.
- Nie, nie wróci.
Jego głos był chłodny, niemal ostry, ale nie złośliwy. Mówił prawdę, nie zastanawiał się, czy ją to skrzywdzi. Zasługuje na prawdę, nie powinna żyć ze złudną nadzieją.
- To moja wina?
- Po części. Znałaś prawdę, a wykorzystałaś go jak wyjątkowo złośliwa Ślizgonka. Nie pokazałaś gryfońskiej odwagi ani krukońskiej inteligencji, ba, nawet nie dałaś mu odrobiny puchońskiej koleżeńskości. Zachowałaś sie wyjątkowo paskudnie, Granger-Snape.
Hermiona skrzywiła się słysząc to, ale wiedziała, że ma rację. Zasmuciła się trochę i Severus wyczuł to, bo jej uścisk zelżał.
- Hermiona, cholera. Potter żył złudzeniami kilka dobrych lat! Wiedział, że nic do niego nie czujesz, że związałaś się ze mną, a mimo wszystko trwał przy tobie i pragnął cię. Swoją drogą, jego erotyczne obrazy aż krzyczały. Zastanawiam się, skąd on wie o tym pieprzyku na lewym pośladku...
- Kiedyś wypiliśmy za dużo - czarownica zaśmiała się lekko i przygryzła usta, podnosząc lekko ramiona.
- Paskudna kobieto! - warknął, ale wiedziała, że to była oznaka rozbawienia.
Pociągnął ją na parkiet, bo Mistrz Eliksirów był wyjątkowo dobrym tancerzem.
*
Harry Potter upijał się samotnie najdroższą rudą szkocką na świecie - The Macallan 64 Year Old koiła jego ból, jednak kiedy opróżnił butelkę i zataczał się do łóżka, stwierdził, że nie była warta swojej ceny. Obudził się następnego dnia z największym kacem życia i świadomością, że jego ulubiona kobieta na świecie pali pewnie papierosa i pije kawę. Ze swoim mężem.
Harry Potter usiadł na skraju łóżka i rozpłakał się jak dziecko.
Ładnie zakończone, chociaż czegoś mi brakuje. A wiem. Za krótkie to to. A decyzję Hermiony popieram tylko w 50%. Faktycznie, jeśli nie chciała go zranić, powinna z nim wcześniej pogadać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i idę płakać razem z Harrym. ❤
Nie śpię, bo czytam świetne blogi, a potem chodzę nieprzytomna i widzę Severusa 😄😄😄
OdpowiedzUsuńChętnie bym się czegoś przyczyniła, taki już mój Ślizgoński charakter, ale niczego nie znalazłam. Czekam na kolejną miniaturkę Sevmione 😊
A może pokusiłabyś się na coś bardziej rozbudowanego? Chętnie przeczytałabym Sevmione, bardzo długie Sevmione, w twoim wykonaniu. Liczę, że przemysłu są moją propozycję 😘
Pozdrawiam i idę spać
~Książkoholiczka Black