20 kwietnia 2015

Severus Snape i Hermiona Granger #HarryPotter

Wojna trwała. Hogwart płonął, a Hermiona wraz z Ginny, Ronem i Luną czekali na Lupina. Ukrywali się na skraju Zakazanego Lasu. Hermiona nałożyła na nich zaklęcie kameleona. Byli niewidoczni, ale słyszalni. Narazie było spokojnie, ale każdy się bał. Ron jednak był jedynym, który nad strachem zapanować nie mógł. Nie można ukrywać faktu, że był niezwykle irytujący.
- Ron, opanuj się do cholery - warknęła Hermiona. - Panikujesz, kiedy wszystko jest w porządku. Profesor Snape jest w pobliżu.
- Ani słowa o tym wstrętnym Śmierciożercy! Zabił mi brata! Zabił nam Percy'ego! - szepnął z pretensją - To zwykły morderca.
- Nie masz prawa tak mówić Ron - cichutko wtrąciła Luna - uratował większość uczniów, uprzedzając o ataku Voldemorta.
- Poza tym, Ronald, on nie zabił Percy'ego. On nie zdążył go uratować - syknęła Ginny. Była wściekła na brata za to, jak niewdzieczny jest. To Snape uratował Norę trzy tygodnie temu.
Siedzieli wtedy w kuchni i ustalali kolejne misje. Przemówienie Albusa przerwało pojawienie się patronusa Mistrza Eliksirów.
- Kazał nam uciekać! Gdyby nie on, cała twoja rodzina zginęłaby w męczarniach, a ich ciała spaliłyby się razem z domem. Okażże trochę wdzięczności! Uratował was, naraża własne bezpieczeństwo dla Zakonu, a ty śmiesz go obrażać - Hermiona nie kryła swojej złości.
- Hermiono! "Go"? To jesteście "na Ty"? Ciekawe! Tyle czasu spędziłaś z tym nietoperzem, że stałaś się wredna jak on! Podły Śmierciożerca, Merlin jeden wie, co ci robił!
- Weasley, waż słowa, bo ten Śmierciożerca jest prawą ręką Voldemorta.
Severus Snape zdjął z nich zaklęcie, po czym podniósł Gryfona za sweter.
- Jeszcze słowo, a wydam cię Avery'emu. Szczerze nienawidzi twojego ojca, chętnie zgwałci twoja siostrę, a potem rozkarze ci patrzeć na tortury braci i matki. Więc ciesz się, że wciąż żyjesz! - puścił go, a ten z impetem spadł na zimną, leśną ściółkę.
Luna przytuliła się do Ginny, a Ron niezgrabnie podniósł się z ziemi. Otrzepał ciemne spodnie i stanął za dziewczynami. Hermiona poprawiła niesforne loki, które wypadły jej z koka i podeszła bliżej Severusa.
- Dlaczego Lupin się nie zjawił?
- Bo nie żyje.
Młoda kobieta przełknęła gule, która pojawiła się w jej gardle, lecz nie skomentowała.
- Co mamy robić?
- Wykonywać moje polecenia. Aportujemy się teraz do Londynu. Tam będzie czekał na nas Potter. Macie zostać tam do jutra. Rankiem ktoś się zjawi i pokieruje wami dalej. Nie macie prawa używać magii, bo was namierzą. Macie przeżyć i nie dać się złapać.
Kiwnęli zgodnie głowami. Ron był wściekły, ale musiał przełknąć gorycz upokorzenia i współpracować. Snape wyciągnął dłoń, niechętnie rzecz jasna. Dziewczęta złapały go za przedramię, Ron za łokieć, a Hermiona nieśmiało przesunęła dłoń na nadgarstek i musnęła palcami wnętrze jego dłoni. Drgnął.
Wylądowali przed domem Granger. Och, jak niemałe było zdziwienie panny Wiem-To-Wszystko kiedy ujrzała znajomy budynek. Dom, który wpoił jej wszystkie najważniejsze zasady. Tęskniła za nim czasem, wspominając ciepłe kolory jej pościeli, kubki słodkiego kakao w kuchni i książki czytane w salonie.
Teraz jej rodziców tam nie ma. Dumbledore obiecał zapewnić im bezpieczeństwo. Wspominał coś o Australii.
- Idźcie do domu, klucz jest pod czerwoną doniczką po lewej stronie od drzwi - szepnęła - zaraz do was dołącze.
Grupka szybko zniknęła za drzwiami. Gryfonka została z Mistrzem Eliksirów.
- Severusie, proszę, wróć żywy.
- Żadnych obietnic, Granger - bardziej mruknął niż warknął.
Młoda kobieta nieśmiało podeszła bliżej.
Chciała się pożegnać, jeszcze raz zobaczyć te oczy, poczuć zapach zimy i lasu.
- Uważaj na siebie, proszę.
- Nie rycz, głupia. Nie żegnaj się. Nie warto.
Nie wiedział, czy się czuje dobrze czy źle. Nie rozumiał swojego wachania. Może zginąć i już na zawsze uwolnić się od Pottera i Weasleya. Z drugiej strony,istnieje możliwość, że już nigdy nie zobaczy tych przemądrzałych, cynamonowych oczu.
Nie miał pojęcia, dlaczego to robi. Czemu miało to dla niego znaczenie.
Nie wiedział, czy żegna się na zawsze, więc pozwolił sobie na krztę czułości.
Zrobił krok w jej stronę i ujął jej delikatną twarz w szorstkie, szczupłe dłonie. Spojrzał w ciepłe, pełne nadziei oczy i przytknął spierzchnięte, wąskie usta do czubka jej loków
- Do zobaczenia - szepnęła, kiedy odwrócił się na pięcie i aportował.
Hermiona, nieco zamroczona, weszła do domu. Musiała być silna, ugościć przyjaciół, znieść Rona i wesprzeć Harry'ego. Wszyscy na nią liczyli. Nie mogła pozwolić sobie na słabość. Była Gryfonką.
Trwała wojna, do cholery, krwawa wojna.
Wojna, która zabiera przyjaciół, rodzinę i miłości. Zabrała Freda, Lupina, Moody'ego. Każdy z nich był dla kogoś najważniejszy.
Severus nie zdążył być najważniejszy.
Hermiona bowiem dopiero zaczęła go tak postrzegać.

16 kwietnia 2015

Drabble. Dracon Malfoy. #HarryPotter

Stał na Wieży Astronomicznej i obserwował bawiących się tam pierwszorocznych. Majowy wieczór przyciągnął na błonia reprezentację Ravenclawu w Quidditchu. Ogród Hogwartu ożył. Uczniowie czytali na brzegu jeziora, grali, żartowali i rozmawiali z Hagridem przed jego chatą.
Blondyn ze smutkiem obserwował ich radość. Był na szóstym roku i dostał od Czarnego Pana poważne zadanie. Nie dał rady go wykonać. Nie podołał presji Śmierciożerców. Stchórzył. Zawiódł ojca, którego szczerze podziwiał. Zawiódł matkę. Kilka miesięcy temu, na jego lewym przedramieniu pojawił się Mroczny Znak. Patrzył na niego z szacunkiem i strachem. Bał się, co go czeka, jeśli nie będzie posłuszny. Jednocześnie żałował utraty nastoletniej niewinności. Teraz musiał zabijać.

8 kwietnia 2015

Hermiona Granger i Harry Potter w Pokoju Życzeń. #HarryPotter


Tak, po raz kolejny dodaję one shota o nich. Znów jest Hermiona, dziś w trochę innym wydaniu. Musicie pogodzić się z faktem, że SSxHG to mój zdecydowanie ulubiony pairing. Enjoy!
___________________________________________

- Nie jesteś na tyle odważna, żeby z nim porozmawiać, bo się go boisz, jego odrzucenia. Hermiono, to niemożliwe, żeby tak mądry człowiek odrzucił tak cudowną dziewczynę. Głowa do góry! - Harry próbował nakłonić Hermionę do zmiany zdania.
- Harry, to całe zdarzenie to jedna wielka pomyłka! Nie mogę wybaczyć sobie tak wielkiego upokorzenia - załkała cicho.
Jej ręce i nogi drżały, oczy miała zapłakane, a policzki czerwone ze wstydu. Nerwy próbowała ukoić nadmiernym wygładzaniem spódniczki.
- Hermiono, nie mogło być tak źle, skoro wróciłaś rano, całkiem wypoczęta. Nie mógł potraktować cię aż tak źle. Pewnie źle odczytałaś jego znaki. To nie jest zły człowiek, on ma po prostu paskudny charakter.
Dwójka młodych Gryfonów siedziała w Pokoju Życzeń, żeby mieć pewność, że żadne z ich słów nie zostanie podsłuchane. Tam było najbezpieczniej, poza tym, pokazywać się w takim stanie, w jakim była Hermiona skutkowało pojawieniem się masy plotek. Potterowi i Granger bardzo zależało na prywatności.
- Upokorzył mnie, Harry. Nawrzeszczał na mnie i odepchnął mnie. To strasznie zabolało.
Jej głos zdradzał, jak wielkie poczucie wstydu i smutku Hermiona nosiła w sercu od kilku dni. Zawiesiła głowę i pozwoliła, by brązowe loki opadły na mokre od łez policzki. Zamknęła oczy i zakryła je dłońmi. W kilka sekund przypomniała sobie wszystko.
Miała wtedy błękitną sukienkę, upięte włosy i buty na obcasie. Wyglądała pięknie. Kilka tygodni temu, Dumbledore ogłosił informację o Balu Bożonarodzeniowym. Odbył się dwudziestego grudnia, dwa dni przed rozpoczęciem przerwy świątecznej.
Każdy kto ukończył 18 lat mógł wypić niewielką ilość alkoholu. Szklanki do Whiskey i kieliszki do likieru były zaczarowane. Nikt, kto nie ukończył 18 lat nie mógł ani nalać alkoholu, ani podnieść kryształu, w którym się znajdował. Sprytne zagranie Dumbledore'a. Więc Hermiona bawiła się cały wieczór. Piła, tańczyła i śpiewała z przyjaciółmi. Gdy opuściła Wielką Salę w głowie jej szumiło, włosy miała w nieładzie, a buty ściągnęła, bo obcasy stanowiły zbyt wielką przeszkodę. Wracając chwiejnym krokiem do Dormitorium wpadła na profesora Snape'a. Gdy ten zobaczył, w jakim jest stanie, nie krył swojego poirytowania.
- Granger, minus dziesięć punktów za nadmierne spożycie alkoholu i kolejne minus dziesięć za włóczenie się po zamku. Na deser minus pięć za brak pokory!
- Profesorze... - Hermiona zaczęła mówić, lecz straciła równowagę. Gdyby nie wysoki mężczyzna stojący obok, przewróciłaby się. - Już wracam do sypialni. 
Głos miała rozbawiony, mówiła bardzo niedbale, czasem wręcz niezrozumiale. Było jej tak lekko, że miała w nosie konsekwencje, jakie ją za to czekają.
- Granger, złamałaś dziś trzy zasady, gdyby ktoś się o tym dowiedział, wyrzuciłby cię stąd. - głos Severusa był zimny, opanowany i władczy. Hermiona zachichotała.
- Widziałam, jak profesor na mnie patrzy. Podoba sie panu sukienka? - dygnęła niezgrabnie - Starałam się godnie reprezentować Gryffindor.
- I skończyłaś jak typowy Gryfon - pijana i rozbawiona, o czwartej nad ranem. Masz szczęście, że to trzecie piętro, a nie moje lochy!
- A może wolałabym twoje lochy, Severusie? - alkohol zdecydowanie dodał jej odwagi, postanowiła więc zrobić coś, czego później gorzko żałowała.
Podeszła do Severusa Snape'a i pocałowała go niezdarnie. Zaśmiała się i znów przykleiła swoje usta do jego ust. Odepchnął ją.
- Masz szlaban, Granger. Z Filchem. Przez miesiąc. Marsz do dormitorium.
Hermiona nie miała pojęcia co działo się potem, ale obudziła się w łóżku Severusa Snape'a, w jego koszuli i rozpuszczonych włosach.
- Harry, czuję się okropnie - jęknęła, tuląc się do przyjaciela. Ten głaskał ją po głowie i uspokajał, gdy bezsilnie łkała.
- Chodź, nic tu nie zdziałamy.
Chwycił ją za dłoń i wyprowadził. Pożegnali się przy jednym z filarów i każdy rozszedł się w swoją stronę. Młoda Gryfonka musiała zajść do biblioteki, czytanie zawsze sprawiało, że czuła się odrobinę lepiej. Gdy powoli szła ze spuszczoną głową, poczuła zimne palce zaciskające się na jej nadgarstku.
- Pięć punktów dla Gryffindoru, za wyjątkowo udany pocałunek, Granger.
Doskonale znała ten głos. Odwróciła się i uśmiechnęła pełna zażenowania. Przed nią, niezwykle rozbawiony, stał sam Severus Snape, który właśnie zaproponował jej piwo korzenne w jego salonie. Odmówiła jednak i stwierdziła, że wolałaby gorące kakao.
Zgodził się.

7 kwietnia 2015

Severus Snape #HarryPotter

Dziś Severus w solowej wersji.
_____________________________________________________

Był szpiegiem Dumbledore'a, Mistrzem Eliksirów, niezwyciężonym w dwulicowości Ślizgonem - nigdy nie przeszkadzała mu samotność. Zawsze czuł się komfortowo w swoim towarzystwie. Jednak przyszedł ten poranek, kiedy obudził się całkowicie zlany potem, z pulsującą skronią i rozciętym policzkiem. Powoli podniósł się z białej pościeli i poczuł charakterystyczny zawrót głowy. Westchnął głośno i cichym "accio" przywołał dzbanek z wodą. Nie bawił się w kulturalnego Snape'a - wypił prosto z kryształowego naczynia, oblewając przy tym bawełniane spodnie. Zaklął siarczyście i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zmrużył oczy z niedowierzania. Jego policzek był siny i rozcięty. Zaschła krew ozdabiała jego lico od ucha do nosa.
Wziął szybki prysznic i  podczas, gdy gorąca woda spływała po pełnych blizn plecach, uświadomił sobie, jak bardzo jest samotny.
Tak naprawdę, nie chodziło o posiadanie wielkiej miłości czy najlepszego przyjaciela, a o osobę, która lubiłaby go takim, jakim jest. O osobę, która czasem miałaby ochotę podać mu eliksir przeciwbólowy albo ciepły koc. Prawda była taka, że Severus starsznie marzł w nocy z powodu nawracających koszmarów. Często zrzucał z siebie pościel i spał tylko w bawełnianych spodniach. W lochach nie jest ciepło, uwierzcie na słowo.
Zjadł niewielką porcję owsianki z migdałami i postanowił sprawdzić kilka wypracowań szóstorocznych. Po przeczytaniu wypocin Pottera stwierdził, że to był duży błąd. Kilka wypracowań później porzucił ową pracę. Jego głowa wciąż pulsowała od nadmiaru Ognistej Whiskey, którą tak namiętnie się wczoraj raczył. Doskonale wiedział, o czym chciał zapomnieć, ale wciąż myślał, rozpamiętywał i analizował. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale nie potrafił przestać wspominać. Był wyzuty z uczuć, bezczelny, arogancki i zbyt pewny siebie. Nie miał szacunku do uczniów i nie przestrzegał zasad. Nie potrafił zrozumieć empatii i bezwarunkowej przyjaźni czy miłości. Jego charakter był paskudny, a on sam niedostępny i skryty.
Kilka tygodni temu szczerze się uśmiechnął. Nawet kilka razy zaśmiał. Zrzucił z siebie ogrom odpowiedzialności i kilka chwil poświęcił na szczere rozmowy do późna. Pił wino i nie nosił szaty, a lniane spodnie i bawełniane koszulki. Nie przejmował się włosami, które od oparów znad kociołka sprawiały wrażenie przetłuszczonych. Nie zwracał uwagi na poranione dłonie i sztywny kark, blizny na plecach i przedramionach. To wszystko, na te krótkie chwile, przestało być ważne. Nie spał kilka nocy, wolił na nią patrzeć, słuchać jej, dyskutować o historii i nauce i pić wytrawne wino przed kominkiem. Odsypiał na kanapie, żeby ona mogła wygodnie przespać poranek. On jej nie kochał, bo Severus Snape jest niezdolny do miłości. Tak przynajmniej twierdził. Ona była innego zdania. Nie umiał wypędzić z myśli obrazu Gryfonki, która w jego białej koszuli i roztrzepanych włosach siedziała na fotelu zwinięta w kłębek i trzymała w dłoni lampkę wina. Obok leżała jej różdżka i kilka otwartych ksiąg.
- Nie uważasz, że to wszystko jest bardzo zabawne? - zaczęła nieśmiało
- Co masz na myśli? - głos miał nieco rozbawiony. Upił łyk wina i zaczął bawić się kieliszkiem.
- Dziś pijemy wino i rozmawiamy przy kominku, a za kilka dni będziesz mówił do mnie po nazwisku i warczał, kiedy na twojej lekcji będę niecierpliwie trzymać dłoń w górze.
- Spodziewałaś się czegoś więcej po wrednym Ślizgonie po trzydziestce? - wciąż bawił się kieliszkiem, nie uniósł głowy nawet wtedy, kiedy stukła kieliszek.
- Na pewno nie tego, że będzie częstował Gryfonkę winem. - starała sie, aby jej głos był opanowany i chyba jej się udało, bo w końcu na nią spojrzał.
- Granger, nie przesadzaj. Zawsze mogę cię stąd wyrzucić. - odłożył kieliszek na dzielący ich fotele stolik.
- Snape, nie chcesz, żebym wychodziła. - wstała i podeszła do jego fotela. Nachyliła się, oparła dłoń o jego ramię i szepnęła do ucha "Severusie, pozwól, że się poczęstuje". Bezceremonialnie chwyciła jego wino i usiadła na oparciu fotela Mistrza Eliksirów.
- Granger, nie pogrywaj sobie ze mną i oddaj moje wino. - zabrał jej kieliszek i wypił resztę trunku. Wstając, zupełnie niechcący, zachaczył o jej koszulę.
Tak, ona była jedyną osobą, która na zaczepkę odpowiadała zaczepką. Jedyną, która dała mu taki ogrom szczęścia przez kilka dni.
I jedną z wielu, której nie pozwolił zostać.

6 kwietnia 2015

Severus Snape i Hermiona Granger #HarryPotter

Wracam po kilkunastotygodniowej przerwie! Przynoszę wam kolejną opowiastkę z Severusem i Granger w roli głównej. Niecierpliwie czekam na każdą szczerą opinię! :)
___________________________

Minerva poprosiła Ronalda, aby ten poprosił do niej Hermionę. Przejęty rudzielec natychmiast pobiegł do Dormitorium i poprosił pannę Granger do gabinetu Opiekunki Domu. Sam został w ciepłym, owalnym pokoju, otulony słodkim zapachem karmelu i gwarem trzeciorocznych grających w szachy. Młoda Gryfonka żwawym krokiem przeszła przez siedem pięter, aż do skromnego, aczkolwiek eleganckiego gabinetu profesor McGonagall. Droga zajęła jej kilkanaście minut i przez ten czas próbowała się skupić, oczyścić umysł ze złych myśli. Niestety, na próżno.
W pewnym momencie wpadła na coś twardego i wysokiego. Uderzyła głową o kamienną posadzkę, ale nie straciła przytomności. Przed oczami zamigotało jej światło, w uszach usłyszała świst i nagle znalazła sie w pozycji siedzącej.
- Granger, przestań myśleć na chwilę o książkach i skup się na chodzeniu. Skoro dwie czynności to za dużo, z jednej rezygnuj.
- Severu... Profesorze, przepraszam. To był wypadek, śpiesze się, bo wezwała mnie profesor McGonagall.
- Wiem. Prosiła, aby odwołać wasze spotkanie. Ma do załatwienia ważną sprawę. - Jego głos był zimny, opanowany i nie zdradzał żadnych emocji.
- Dziękuję za informacje, wrócę już do sie... - przerwała, kiedy profesor Snape złapał ją za nadgarstek i podciągnął do góry. Nie zdawała sobie sprawy, że kiedy ona siedziała, on kucał przed nią. - do siebie. - dokończyła cicho.
Odwróciła się i powolnym krokiem, sunąc dłonią po ścianach, skierowała się ku schodom. W głowie jej szumiało, a obraz był niewyraźny. Czuła jego wzrok na starannie wyprasowanej koszuli opinającej się na jej plecach i talii. Nie odważyła się odwrócić.
- Hermiono... - jego głos na moment się załamał. Na ułamek sekundy stał się ciepły, pełen tęsknoty i smutku.
- Profesorze Snape, jest już późno, chcę wrócić do Dormitorium
- Minus dziesięć punktów za zakłócanie porządku! - Głos Mistrza Eliksirów znów był wyzuty z uczuć
- Minus dziesięć dla Slytherinu za złamanie obietnicy, Severusie. - Hermiona spuściła głowę, poprawiła niesforny kosmyk brązowych loków i zaczęła wspinać się po kolejnych stopniach schodów.
Nie spojrzała więcej na niego. Nie chciała patrzeć w te przerażająco piękne oczy.