7 kwietnia 2015

Severus Snape #HarryPotter

Dziś Severus w solowej wersji.
_____________________________________________________

Był szpiegiem Dumbledore'a, Mistrzem Eliksirów, niezwyciężonym w dwulicowości Ślizgonem - nigdy nie przeszkadzała mu samotność. Zawsze czuł się komfortowo w swoim towarzystwie. Jednak przyszedł ten poranek, kiedy obudził się całkowicie zlany potem, z pulsującą skronią i rozciętym policzkiem. Powoli podniósł się z białej pościeli i poczuł charakterystyczny zawrót głowy. Westchnął głośno i cichym "accio" przywołał dzbanek z wodą. Nie bawił się w kulturalnego Snape'a - wypił prosto z kryształowego naczynia, oblewając przy tym bawełniane spodnie. Zaklął siarczyście i poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i zmrużył oczy z niedowierzania. Jego policzek był siny i rozcięty. Zaschła krew ozdabiała jego lico od ucha do nosa.
Wziął szybki prysznic i  podczas, gdy gorąca woda spływała po pełnych blizn plecach, uświadomił sobie, jak bardzo jest samotny.
Tak naprawdę, nie chodziło o posiadanie wielkiej miłości czy najlepszego przyjaciela, a o osobę, która lubiłaby go takim, jakim jest. O osobę, która czasem miałaby ochotę podać mu eliksir przeciwbólowy albo ciepły koc. Prawda była taka, że Severus starsznie marzł w nocy z powodu nawracających koszmarów. Często zrzucał z siebie pościel i spał tylko w bawełnianych spodniach. W lochach nie jest ciepło, uwierzcie na słowo.
Zjadł niewielką porcję owsianki z migdałami i postanowił sprawdzić kilka wypracowań szóstorocznych. Po przeczytaniu wypocin Pottera stwierdził, że to był duży błąd. Kilka wypracowań później porzucił ową pracę. Jego głowa wciąż pulsowała od nadmiaru Ognistej Whiskey, którą tak namiętnie się wczoraj raczył. Doskonale wiedział, o czym chciał zapomnieć, ale wciąż myślał, rozpamiętywał i analizował. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale nie potrafił przestać wspominać. Był wyzuty z uczuć, bezczelny, arogancki i zbyt pewny siebie. Nie miał szacunku do uczniów i nie przestrzegał zasad. Nie potrafił zrozumieć empatii i bezwarunkowej przyjaźni czy miłości. Jego charakter był paskudny, a on sam niedostępny i skryty.
Kilka tygodni temu szczerze się uśmiechnął. Nawet kilka razy zaśmiał. Zrzucił z siebie ogrom odpowiedzialności i kilka chwil poświęcił na szczere rozmowy do późna. Pił wino i nie nosił szaty, a lniane spodnie i bawełniane koszulki. Nie przejmował się włosami, które od oparów znad kociołka sprawiały wrażenie przetłuszczonych. Nie zwracał uwagi na poranione dłonie i sztywny kark, blizny na plecach i przedramionach. To wszystko, na te krótkie chwile, przestało być ważne. Nie spał kilka nocy, wolił na nią patrzeć, słuchać jej, dyskutować o historii i nauce i pić wytrawne wino przed kominkiem. Odsypiał na kanapie, żeby ona mogła wygodnie przespać poranek. On jej nie kochał, bo Severus Snape jest niezdolny do miłości. Tak przynajmniej twierdził. Ona była innego zdania. Nie umiał wypędzić z myśli obrazu Gryfonki, która w jego białej koszuli i roztrzepanych włosach siedziała na fotelu zwinięta w kłębek i trzymała w dłoni lampkę wina. Obok leżała jej różdżka i kilka otwartych ksiąg.
- Nie uważasz, że to wszystko jest bardzo zabawne? - zaczęła nieśmiało
- Co masz na myśli? - głos miał nieco rozbawiony. Upił łyk wina i zaczął bawić się kieliszkiem.
- Dziś pijemy wino i rozmawiamy przy kominku, a za kilka dni będziesz mówił do mnie po nazwisku i warczał, kiedy na twojej lekcji będę niecierpliwie trzymać dłoń w górze.
- Spodziewałaś się czegoś więcej po wrednym Ślizgonie po trzydziestce? - wciąż bawił się kieliszkiem, nie uniósł głowy nawet wtedy, kiedy stukła kieliszek.
- Na pewno nie tego, że będzie częstował Gryfonkę winem. - starała sie, aby jej głos był opanowany i chyba jej się udało, bo w końcu na nią spojrzał.
- Granger, nie przesadzaj. Zawsze mogę cię stąd wyrzucić. - odłożył kieliszek na dzielący ich fotele stolik.
- Snape, nie chcesz, żebym wychodziła. - wstała i podeszła do jego fotela. Nachyliła się, oparła dłoń o jego ramię i szepnęła do ucha "Severusie, pozwól, że się poczęstuje". Bezceremonialnie chwyciła jego wino i usiadła na oparciu fotela Mistrza Eliksirów.
- Granger, nie pogrywaj sobie ze mną i oddaj moje wino. - zabrał jej kieliszek i wypił resztę trunku. Wstając, zupełnie niechcący, zachaczył o jej koszulę.
Tak, ona była jedyną osobą, która na zaczepkę odpowiadała zaczepką. Jedyną, która dała mu taki ogrom szczęścia przez kilka dni.
I jedną z wielu, której nie pozwolił zostać.

1 komentarz: